10 listopada '11r.
W piątek dojdzie do ponownego odsłonięcia tablicy poświęconej mieszkańcom miasta pomordowanym przez hitlerowców.
Ufundowała ją tuż po wojnie grupa prywatnych osób. Została zdjęta, kiedy w latach 70. kościół parafialny przechodził remont. W sobotę odnowiona powróciła na swoje miejsce – na ścianę obok głównego wejścia do świątyni. Poświęcenie tablicy nastąpi podczas mszy św. o godz. 10.
Z każdym z 20 wykutych w marmurze nazwisk wiąże się dramatyczna historia. Za odwagę, którą wykazali się w czasie okupacji, ci ludzie zapłacili życiem. – Nie potrafimy wyjaśnić, dlaczego to akurat taki zestaw nazwisk. Znajdujemy tu zarówno żołnierzy Armii Krajowej, jak i osoby do niej nienależące – mówi Marek Bąk, jeden z inicjatorów odsłonięcia tablicy.
Miesiąc po ślubie
Listę otwiera ks. Zygmunt Sajna, przedwojenny proboszcz Góry Kalwarii, zamordowany w Palmirach w 1940 r. Po Wrześniu szykanowano go za głoszenie patriotycznych kazań i pomoc mieszkańcom. Aresztowany, trafił na Pawiak, gdzie nie rozstawał się ze strojem kapłańskim, spowiadał i udzielał komunii. Był za to katowany. Jest błogosławionym, w Górze Kalwarii są szkoła i ulica jego imienia.
Mniej znane jest nazwisko zamordowanego w wieku 31 lat Tomasza Musiałowskiego. – To pierwszy mąż mojej mamy – opowiada Piotr Adamowicz, który przyczynił się do renowacji tablicy. – W czasie wojny był komendantem górskokalwaryjskiego obwodu AK. Niemcy aresztowali go w 1944 r., miesiąc po ślubie, gdy moja mama był już w ciąży. Po jakimś czasie z gestapo przyszła informacja, że zmarł na zawał serca. Taka standardowa formułka – przywołuje wspomnienia pan Piotr. Tomasz Musiałowski był inżynierem lotnictwa, pracował m.in. przy konstruowaniu przedwojennego polskiego bombowca Łoś.
Służbowo i rodzinnie powiązany z Musiałowskim był 20-letni Zbigniew Proszewski. To syn Józefa Proszewskiego, właściciela młyna w Górze Kalwarii, gdzie za okupacji odbywały się zakonspirowane spotkania.
Zbigniew Proszewski oraz jego rówieśnicy w podziemnej armii – Eugeniusz Kanabus, Mieczysław Wądołkowski i Dariusz Pękalski – w styczniu 1943 r. podjęli próbę zakupu pistoletów i amunicji od zaprzyjaźnionego żołnierza Wehrmachtu ze stacjonującego w mieście oddziału. Wpadli w pułapkę. Prawdopodobnie w efekcie ich okrutnych przesłuchań kilka dni później aresztowano por. Musiałowskiego oraz dowódcę plutonu por. Władysława Karniewskiego (34 lata), który był synem cenionej w mieście nauczycielki. Miejsce pochówku całej szóstki jest nieznane.
Nieco ponad 20 lat mieli Zdzisław Kowalski i Stanisław Marciniak. Byli żołnierzami Armii Krajowej i po przesłuchaniach trafili do Auschwitz. Ich los podzielił 57-letni st. sierż. Feliks Pękalski – który jako komendant posterunku granatowej policji w Górze Kalwarii jednocześnie działał w AK.
Inni upamiętnieni akowcy – 21-letni Stanisław Wądołkowski i 20-letni Zygmunt Barcz – wsławili się udziałem w akcji odbicia więźniów z posterunku gestapo w Garwolinie. Schwytano ich i na miejscu rozstrzelano.
Ofiary „wsypy”
Na tablicy jest też nazwisko por. Jana Białka ps. Kos, którego imię nosi jedna z ulic w Górze Kalwarii. Zmarł w wieku 27 lat w obozie zagłady w Mauthausen. Dowodził plutonem Związku Walki Zbrojnej w Górze Kalwarii. 21 listopada 1941 r. został aresztowany przez okupanta razem z 15 innymi mieszkańcami miasta (padli ofiarą wielkiej „wsypy” dokonanej przez współpracowników gestapo) i osadzony na Pawiaku, gdzie poddano go torturom i przesłuchaniom.
Leon Bąk to jedyny wymieniony na tablicy, którego w czasie wojny udekorowano Krzyżem Walecznych, a pośmiertnie Orderem Virtuti Militari. Zginął na barykadzie Powstania Warszawskiego 1 sierpnia 1944 r. od kuli niemieckiego snajpera.
Na tablicy wykuto także nazwisko studenta UW Mariana Kuźniara, który w wieku 20 lat został aresztowany wraz z żoną i stracony w niewyjaśnionych okolicznościach. Stało się to po zamachu na gen. Frantza Kutscherę, dowódcę SS i policji w dystrykcie warszawskim.
Z kolei 42-letni Stefan Niewiadomski był porucznikiem rezerwy Wojska Polskiego. Zginął w Auschwitz. Był synem Eligiusza, który w 1922 r. zastrzelił pierwszego prezydenta RP Gabriela Narutowicza i przez pewien okres mieszkał w Górze Kalwarii.
Piotr Chmielewski
Gazeta "Nad Wisłą"
ddw - 10 listopada '11r. 18:53
por. Jan Białek, mieszkaniec Góry Kalwarii. Urodzony w 1916 r., syn Michała i Anny, z zawodu był nauczycielem. Ukończył szkołę oficerską w Komorowie w stopniu podporucznika rezerwy artylerii. Podczas kampanii wrześniowej dotarł aż do granicy rumuńskiej, skąd wrócił do domu. Stał się animatorem całego środowiska konspiracyjnego w mieście. Już w 1939 r., w niespełna dwa miesiące po agresji Niemiec, pod pseudonimem Kos sformował oddział zbrojny Komendy Obrońców Polski. Mieszkał na ul. Dolnej 1 gdzie początkowo mieścił się magazyn broni. Oddział ppor. Kosa zajmował się wieloma sprawami, wśród których, jako najważniejsze, można wymienić zdobywanie broni i amunicji (głównie z dna Wisły, pozostałości po wrześniowych walkach), prowadzenie warsztatu rusznikarskiego, konserwację broni oraz szkolenia. Do jego zadań należał także kolportaż prasy podziemnej oraz propagandowej prasy niemieckojęzycznej wydawanej przez Polskę podziemną dla żołnierzy niemieckich. Stacjonujący wtedy w Górze Kalwarii garnizon niemiecki liczył 3 tys. żołnierzy. Oddział Kosa prowadził szereg działań wywiadowczych i sabotażowych, uszkadzając linie telefoniczne i elektryczne, utrudniając na wiele sposobów pobieranie przez okupanta obowiązkowych dostaw. Udało im się także zorganizować łączność radiową z Londynem - radiostacja w naszym mieście pracowała do 1943 r. W rocznicę agresji niemieckiej, 1 września 1940 r., Jan Białek przeprowadził także udaną akcję zerwania hitlerowskiej flagi z ratusza, gdzie mieściła się siedziba niemieckiego burmistrza, żandarmerii i granatowej policji.
Oddział Komendy Obrońców Polski, najliczniejszy w Górze Kalwarii, wespół z powstałymi w tym okresie komórkami Służby Zwycięstwa Polski i Polskiego Związku Powstańczego, wszedł w skład III Ośrodka ZWZ, stając się jego trzonem. Był to piękny przykład patriotyzmu, dający nadzieję innym - skoro są tacy jak Oni, to może kiedyś Polska znowu będzie niepodległa.
Staw Białka - 11 listopada '11r. 12:32
Wszystko ładnie i pięknie i jakże kolorowo.
A tak miało być patriotycznie i historycznie, a wyszła wielka kompromitacja. Kilku jeszcze żyjących rodowitych mieszkańców Góry Kalwarii wie jak było naprawdę. Nazwiska patriotów zostały zmieszane z nazwiskami zdrajców, którzy byli na usługach okupanta niemieckiego. Kluczową rolę w donoszeniu na tutejszych mieszkańców i osoby biorące udział w ruchu oporu mieli miejscowi żydzi. Może coś na ten temat powiedziałby pan Prais, który tak aktywnie stara się przypominać historię GK, osobę Mesinga i innych cwaniaków z tamtego okresu.
Gmina żydowska w Górze Kalwarii miała wybitne zasługi w kolaboracji z niemieckim okupantem jak również z bolszewikami. Do roku 1941 i jedni i drudzy mordowali Polaków wespół, a potem osobno. Zaś po 1945r. bolszewia po ustanowieniu władzy w Warszawie wymordowała swoimi i rękami tzw.polaków, jeszcze tysiące Polskich Patriotów.
Ale wróćmy do dnia dzisiejszego.
Niewątpliwie wujkowie pana Marka Bąka byli odważnymi i godnymi tego, aby nazywać ich bohaterami.
Zaś takie osoby jak Proszewski, a tym bardziej Adamowicz powinni nie wychodzić z mysiej dziury,kłamać i tworzyć historię na nowo, chyba że z pułkownikiem Włosińskim i kilkoma innymi KBW-owcami.
Dziś obchodzimy Dzień Niepodległości, Drodzy Czytelnicy zapytam; czy wśród prężących pierś na dzisiejszych obchodach przy pomniku Piłsudskiego oficjeli tego miasteczka, znalazł się ktoś, kto wywiesił przed swoim domem flagę; naszą narodową?
Panie Gliński, panie Wysokiński, panie Rutowicz, pani Pyszyńska? To do was to pytanie również.
No cóż drodzy czytelnicy, jest w przyrodzie taka zasada, że jeżeli chwastom pozwolicie się panoszyć, to one zagłuszą całą szlachetną roślinność i nawet najbardziej urodzajną glebę zamienią w UGÓR.
Polska jak nigdy dotychczas nie była w tak nędznej sytuacji jak obecnie. Dotyczy to samorządów lokalnych jak i Sejmu, rządu i jakże pewnej ilości naszego społeczeństwa. Nędza intelektualna i zanik wartości doprowadziły do obecnej sytuacji.
Jedno jest w tym pewne: NADCHODZI CIEKAWY CZAS.
Staw Białka - 16 listopada '11r. 00:00
@expert z pod 40
Zakłamywanie historii to specjalność rabów, bolszewików i wszelkiej maści zdrajców. Wyżej już napisałem jak się ma większość nazwisk na tej tablicy do prawdy historycznej. Szkoda, że wśród pospolitych cwaniaczków znalazło się nazwisko prawdziwego bohatera i patrioty; śp.Leona Bąka.
W Warszawskim Oddziale IPN-u zachowały się archiwalne materiały śledcze z Biura Powiatowego MBP w Grójcu z lat 1945-51. I cóż wiele ciekawych informacji dotyczących rodziny młynarzy z Góry Kalwarii.
Nie mi osądzać przodków Adamowiczów i Proszewskich, ale materiały tam będące, świadczą o nich jak najgorzej. Pokrewieństwo tej rodziny z żydowskimi urzędnikami MBP, w tym z żoną Józefa Różańskiego(Hajnt Abraham Goldberg)
http://pl.wi(...)5%84ski, Belą Frenkiel było swoistym parasolem ochronnym dla jej członków po wojnie.
W czasie okupacji niemieckiej współpracowali z hitlerowcami, a po wojnie z bierutowcami.
Cóż dla tych którzy chca wiedzieć więcej, moga poszperać w sieci i prawda ukaże się w całej okazałości.
Zwróćcie uwagę na drobny szczegół, jak to możliwe, aby ani okupant, ani nacjonalizacja Bieruta nie odebrały tej rodzinie młyna i majątku w czasach, gdy najdrobnieszy pretekst służył do konfiskaty, i jeszcze gorszych represji.
Strzeżmy sie przed fałszywym świadectwem i piętnujmy tych którzy to czynią.
A na koniec zdanie z modlitwy: Panie Boże strzeż nas przed fałszywymi przyjaciólmi, a z wrogami sami sobie poradzimy.
Ps:I jeszcze drobna refleksja; krzywda, wyrządzona przez przodków wraca na ich następne pokolenia, czego dowodem jest to co stało się z ich dziedzictwem i znaczną częścią potomków. Kogo mam na mysli to rodowici Górzanie wiedzą.
piotr adamowicz - 29 marca '12r. 23:18
W związku z atakiem personalnym na moją Rodzinę i moja osobę, przez anonimowych uczestników tego forum, a których danych personalnych i ich prowieniencji mogę się tylko domyślać(@expert z pod 40, @Staw Białka i innych),pragnę przytoczyć kilka faktów z dziejów mojej Rodziny by czytelnik tego forum,jeśli Go to interesuje, mógł sam wyrobić sobie zdanie na temat Jej mniej lub bardziej chwalebnej historii i nie był zdany na "fakty" i manipulacje podawane przez anonimowych "znawców"miejscowej historii...
Mój dziadek ze strony Mamy śp.Józef Proszewski zakupił nieruchomość młyńską znajdującą się przy dzisiejszej ulicy Kard.Wyszyńskiego 1(róg ul.Pijarskiej i ul.Kar.Wyszyńskiego)od jej poprzednich właścicieli w roku listopadzie 1942 roku .Przed listopadem 1942 roku śp.Józef Proszewski jedynie dzierżawił tą nieruchomość...za działalność wspierającą Armię Krajową został "nagrodzony"przez niemców zamordowaniem Mu syna_Zbigniewa Proszewskiego i zięcia-Tomasza Musiałowskiego,których miejsce pochówku do dziś nie jest znane...(w miejscowej Armii Krajowej, Tomasz pełnił funkcję komendanta a Zbigniew był szeregowym żołnierzem....)
Z jakich powodów niemieccy hitlerowcy nie odebrali majątku poprzednim właścicielom młyna za wspieranie od poczatku wojny, przez dzierżawcę ich majątku komórki Armii Krajowej w naszym mieście nie wiadomo i dlaczego nie zrobili tego wobec śp.Józefa Proszewskiego też jest niejasne,szczególnie,że okazali wobec niego wiele "miłości" mordując Mu najbliższych członków rodziny,może powinni zamordować Jego samego trzy Córki i kolejnego Syna ?!Fakty są takie,że ograniczyli sie tylko do zabicia jednego z Synów i Zięcia którego Córka Ewa przyszła na świat juz po Jego śmierci... śp.Józef Proszewski był w owym czasie jednym z najzamożnieszych mieszkańców naszego miasta a Jego syn śp.Zbigniew Proszewski dostał np: od ojca na 18-te urodziny motor...kto pamięta tamte czasy wie co oznaczało wówczas posiadanie motoru i o jakim statusie materialnym rodziny to świadczyło...więc opowieści z tego forum,że Zbigniew Proszewski został aresztowany przez niemców za kradzież cukru z wagonów kolejowych można chyba pozostawić bez komentarza...śp.Józef Proszewski po rozgrabieniu młyna przez uciekajacych niemców(kolejny dowód "miłości" okupantów) pod koniec wojny, za własne środki wyposażył go na nowo i uruchomił produkcję...nie długo jednak było Mu dane cieszyć się swoim na nowo odtworzonym majatkiem,gdyż w roku 1952 ,zapewne "w nagrodę" za współpracę z "władzą ludową"i dzieki pokrewieństwu z żoną Józefa Różańskiego z MBP, ta "władza ludowa" młyn przekazała pod tzw."przymusowy zarząd państwowy" co było równoznaczne z odebraniem majątku z dnia nadzień bezn odszkodowania przez co "paskudnemu kapitaliście i wyzyskiwaczowi wymierzyła sprawiedliwość dziejową"....Władza ludowa podejmowała wówczas podobne działania nie tylko wobec mojego Dziadka ale tysięcy drobnych właścicieli małych zakładów przymysłowych takich właśnie jak młyny,gorzelnie,drobne zakłady wytwórcze itp. w tych przypadkach stosowano dekret Józefa Piłsudskiego z 1918 roku na mocy którego w zarząd państwa przechodziło mienie zdewastowane w wyniku działań wojennych...Młyn mojego Dziadka był wówczas w pełni sprawnym i nowoczesnym obiektem produkcyjnym,dzięki wysiłkom św.Józefa Proszewskiego,został podniesiony ze zdewastowania i chwilę po tym odebrany a dowodzenie tego stanu i tym samym bezprawnych działań "władzy ludowej" o mało nie skończyło się dla mojego Dziadka aresztowaniem...
Mój dziadek śp.Józef Proszewski, schorowany roztrojem nerwowym zmarł w kwietniu 1954 roku, pozostawiając bez środków do życia swoją Żonę z czwórką małych Dzieci...
Ponieważ została na tym forum,zupełnie bez związku z temate ale jednak,przywołana osoba mojego śp.ojca Norberta Adamowicza, pragnę podać pewne fakty z Jego życiorysu:
Ojciec mój był absolwentem wydziału administracyjnego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie w roku 1939...Całą okupację zamieszkiwał w Ostrołęce gdzie od kwietnia 1941 roku a więc prawie od poczatku wojny był zaangażowany w działalność konspiracyjną pod ps."Alena",najpierw w stopniu plut.pchor a potem pporucznika pełnił funkcję adiutanta komendanta okręgu Ostrołęka Armii Krajowej por./kpt Edwarda Filochowskiego "Sana" oraz funkcję szefa Biura Informacji i Propagandy tegoż okręgu... w maju 1944 roku,został odznaczony Krzyżem Zasługi z Mieczami za męstwo i wybitne zdolności organizacyjne.Od 1945 roku jak większość Żołnierzy AK w białostockim został żołnierzem Stowarzyszenia Wolność i Niezawisłość pod dowództwem legendarnego płk.Władysława Liniarskiego "Mścisława".../zainteresowanych odsyłam min. do publikacji z 2008 roku wydanej pod auspicjami Instytutu Pamięci Narodowej i Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej pt: "Mazowsze i Podlasie w ogniu 1944-1956- Powiat Ostrołęka,oficyna wydawnicza RYTM Warszawa/. W czerwcu1946 roku w dramatycznych okolicznościach trafił do Góry Kalwarii, tuż przed całkowitym rozbiciem Jego odziału Stowarzyszenia WiN przez oddziały NKWD i KBW, (przybył pod zmienionym nazwiskiem,gdyż wówczas ukrywał się przed "błogosławioną opieką" władzy ludowej), gdzie w lipcu 1946 roku wstapił w związek małżeński z moją przyszłą Mamą Sabiną Danutą Musiałowską z domu Proszewską córką Józefa Proszewskiego(wdową po zamordowanym przez gestapo Tomaszu Musiałowskim).Ojciec mój w dość krótkim czasie zaangażował się w działalność na rzecz lokalnej społeczności i po latach w opinii mieszkańców zyskał miano "ojca miasta" za głębokie zaangażowanie w pomoc w problemach bytowych jej Mieszkańców co w efekcie znalazło swe zwięńczenie w społecznej inicjatywie nadania imienia Norberta Adamowicza jednej z ulic naszego miasta.
Chciałbym oświadczyć, wbrew temu co sądzą pewni anonimowi uczestnicy tego forum,uważam,że mam pełne podstawy by być dumnym ze swego ojca Norberta Adamowicza jak również z bohaterskiej przeszłości mojej dalszej Rodziny ...z poważaniem dla uczestników tego forum:Piotr Adamowicz
Weteran - 30 marca '12r. 08:35
@piotr adamowicz
Popełnia pan błąd Panie Piotrze, podnosząc na nowo na tym forum wątek; pana przodków. Portal ten jest skupiskiem półgłówków będących na końcu łańcucha pokarmowego.
Zaraz zlecą się tu zakompleksione, mściwe dziady kalwaryjskie, których awansem społecznym na przestrzeni ostatnich lat jest posiadanie komputera, dostęp do internetu i zaciagnięte w celu niespłacenia długi.
Drogi panie Piotrze dyskusja na tak wrażliwe tematy nigdy nie powinna tu się odbyć. Tym bardziej, że środowisko mieszkańców tego miasta jest szczególne; anty państwowo twórcze, składające się z byłych żołnierzy NJ MSW byłego KBW i ich potomków. Jest to element obcy, od ludzi bez kręgosłupa po zwykłych kryminalistów. I to jest fakt, który potwierdzony jest w aktach sądowych.
Wpływ tego środowiska na resztę mieszkańców jest widoczny na co dzień. Miasto to upada,jest najbrzydszym na Mazowszu, do tego karygodnie zarządzanym. Ale to nie temat na ta dyskusję.
Pańscy przodkowie co by i kto by nie pisał byli awangardą na swoje czasy i .
Choćby tylko z tego powodu będą narażeni na ataki ze strony wandali internetowych, których ideą fix jest dowalenie komu się da jak się da. Dyskusja tu nie da oczekiwanego efektu, najlepiej odpuścić i robić swoje.
Jako wiekowy mieszkaniec tego miasta, znający jego historię i dzieje niejednego rodu ubolewam nad płycizną intelektualną tutejszej elity władzy, brakiem działań patriotycznych, choćby związanych z upamiętnieniem ofiar Zamachu z 10.04.2010r.
Jak również upamiętnieniem kilku wybitnych postaci,które zapisały się chlubnie w historii tego miasta, takich jak Burmistrz Dziejko, doktor
Chwaliński, bracia Bąk.
Szkoda Polski,krwi przelanej przez patriotów w czasie II WŚ i latach komuny. Polska ginie w toksycznych oparach Unii Europejskiej.
Rolę jaką wyznaczono Polakom; to zanim "ich populacja" osiągnie liczbę 18milionów, mają być tanią siłą roboczą i rynkiem konsumpcji dla towarów wyprodukowanych w Niemczech, Francji itd.
Obecne PO-kolenie świetnie wpisuje się w plany działań tzw UE i Rosji. FORCA LEMINGI!
Amen.
Weteran - 30 marca '12r. 23:09
@niestabilny
Drogi @niestabilny proponujesz wejście w ślepą uliczkę.
Polska to nie USA, system prawny i droga dochodzenia swoich praw stroma i kręta. Właśnie tym którzy obecnie rządzą, władają aparatem (nie)sprawiedliwości chodzi o skłócenie jak największej masy ludzkiej w Polskim Narodzie.
Jestem zdania, aby edukować, mimo napastliwych form w mediach, necie, starać się dotrzeć do każdego słowem porozumienia, dyskusją w tonie pojednawczym, a nie napastliwym. Bo wrogom Polski i Polaków w dzisiejszym eurokałchozie i Rosji chodzi o to, aby skłócić Polaków i odebrać im NIEPODLEGŁOŚĆ.
Pan Piotr Adamowicz obrał optymalną drogę do obrony pamięci swoich przodków i za to mu chwała.
Jakże inną od radnej Doroty Pyszyńskiej, która zapętliła się w swojej pysze i z powodu zaniechania, braku rozsądnej reakcji i możliwości obrony swojej osoby poprzez brak relatywizmu, postanowiła pogrozić blogosferze prokuraturą,sądem i Bóg wie czym jeszcze.
Użyła także pewnej formy abstrakcji bytowej, mitomanii mówiąc, iż na podstawie komentarzy w necie zaczęła bać się o swoje życie. Dała tym samym dowód, że coś jest na rzeczy z tą jej obecnością na liście IPN-u. Tym samym wywołała jeszcze większe wątpliwości co do swojego morale i swojej prawdy.
Pała ze sprawowania w bardzo szerokim zakresie dla tej Pani.
Kbks - 31 marca '12r. 09:47
@Weteran
Dzięki za ten komentarz.
Całkowicie popieram pana Piotra i życzę mu,aby już więcej nie musiał tu toczyć słownych utarczek z osobami bez oblicza. Uważam,że w dyskusji dotyczącej tematu jego przodków,ci którzy mają dowody na poparcie swoich tez powinni używać danych personalnych i prowadzić dialog z p.Piotrem z otwartą przyłbicą.
Wysoka kultura dyskusji jaką wprowadził w tym wątku pan Piotr i odwaga zobowiązują każdego, kto ma odmienne zdanie do jawnej dyskusji.
W przypadku radnej każdy ma prawo pisać co myśli, gdyż ona sama dała czas na to,aby ludzie pisali tu i teraz.
Zlekceważyła dyskusję na jej temat na tym forum, aby potem w dziecinny sposób ogłosić wszem i wobec jaka to ona jest pokrzywdzona przez wszystkich,a na koniec pogroziła pięścią i obiecała rozprawić się ze wszystkimi, którzy pisali o niej w negatywnym świetle.
Głupota radnej gdyby potrafiła latać,była by gołębicą.
Z mojego punktu widzenia radna jednak ma grzeszki związane ze współpracą ze służbami.Po jej wyjaśnieniach mam jeszcze większe wątpliwości i to,że ona i jej mąż znależli się na liście IPN-u uważam za dowód na związek z komunistycznymi służbami.
A tłumaczenie radnej;totalny brak mądrości, uczciwego stosunku do adwersarza.Krótko: OBYCZAJE Z KOSZAR RODEM.
Pozdr.